Camden Town po raz pierwszy Zostałam zatem bez pracy, ale za to niewymownie szczęśliwa, przeszczęśliwa, zachwycona, bo odzyskałam swoje życie!!! Co mam na myśli? Ano to, że hotel zabrał mi totalnie czas na cokolwiek innego poza wstawaniem o 4:30 rano żeby zdążyć na 7:00 – dotarcie zajmowało mi godzinę i 15 minut, powrót tyle samo, zjeżdżałam więc do domu skatowana późnym wieczorem i miałam siłę tylko na zjedzenie czegokolwiek usypiając pół metra nad poduszką. Zero życia towarzyskiego. Robótki, książki, tarot i szukanie wymarzonej pracy poszły w kąt, bo najzwyczajniej w świecie nie miałam na to czasu ani siły, a jeden wolny dzień w tygodniu przeznaczony był na zakupy do lodówki, odsypianie, odpoczynek. Skończyłam nie tylko z hotelem, skończyłam też z agencją pracy. Skończyłam z niewolnictwem raz na zawsze!