Mój rozwój duchowy
i co z moim pisaniem
Wiem, ostatnio piszę rzadko, bo dopadło mnie coś takiego, że wkładanie tutaj energii wydaje mi się marnotrawstwem.
Działanie w internecie to wymiana i jak ktoś po drugiej stronie jest i czyta, a rzadko jakoś daje o sobie znać, to ja nie czuję że to co robię ma sens.
Ta obecna niechęć do pisania tutaj, wynika też z mojego ekspresowego rozwoju duchowego od czasu obudzonej kundalini, o czym pisałam wcześniej TU, i tyle się dzieje, że czasami nie ogarniam i potrzebuję czasu aby się oswoić.
A to kilka objawów szalejącej kundalini: minęły mi bóle głowy, choć jeszcze czuję delikatny ucisk, przeszłam przez wypalanie wnętrza (rozumiem teraz jak się dokonują samospalenia), mam w sobie obecnie całkowity błogostan i świecę teraz na kilometry, moje dłonie stały się jeszcze skuteczniejsze w przesyłaniu energii, wpadają mi ciurkiem dokładnie takie lektury jakie potrzebne abym mogła dalej się rozwijać bez straty czasu, wokół mnie dzieje się mocno i z przytupem, i to jest to, co oswajam, stałam się jeszcze bardziej twórcza ... sporo tego.
Ale najważniejsze to to, że wreszcie wiem, kim jestem i po co tu jestem, otrzymałam taką informację - jestem jednym z pierwszych Dzieci Indygo - i całe moje dotychczasowe życie, za jednym zamachem, wyjaśniło mi się, wreszcie zrozumiałam skąd mam to nieograniczone poczucie wolności i dlaczego pędziłam pod prąd z brawurową odwagą, drogo za to płacąc, a co i tak nie wyhamowało mnie nigdy... i nie będę już wymieniała wielu innych moich cech charakterystycznych dla Dzieci Indygo, bo jest tego multum, a kto mnie czyta uważnie i stale, wie więcej.
OK. Idę się dalej rozwijać ... .
Wiem, ostatnio piszę rzadko, bo dopadło mnie coś takiego, że wkładanie tutaj energii wydaje mi się marnotrawstwem.
Działanie w internecie to wymiana i jak ktoś po drugiej stronie jest i czyta, a rzadko jakoś daje o sobie znać, to ja nie czuję że to co robię ma sens.
Ta obecna niechęć do pisania tutaj, wynika też z mojego ekspresowego rozwoju duchowego od czasu obudzonej kundalini, o czym pisałam wcześniej TU, i tyle się dzieje, że czasami nie ogarniam i potrzebuję czasu aby się oswoić.
A to kilka objawów szalejącej kundalini: minęły mi bóle głowy, choć jeszcze czuję delikatny ucisk, przeszłam przez wypalanie wnętrza (rozumiem teraz jak się dokonują samospalenia), mam w sobie obecnie całkowity błogostan i świecę teraz na kilometry, moje dłonie stały się jeszcze skuteczniejsze w przesyłaniu energii, wpadają mi ciurkiem dokładnie takie lektury jakie potrzebne abym mogła dalej się rozwijać bez straty czasu, wokół mnie dzieje się mocno i z przytupem, i to jest to, co oswajam, stałam się jeszcze bardziej twórcza ... sporo tego.
Ale najważniejsze to to, że wreszcie wiem, kim jestem i po co tu jestem, otrzymałam taką informację - jestem jednym z pierwszych Dzieci Indygo - i całe moje dotychczasowe życie, za jednym zamachem, wyjaśniło mi się, wreszcie zrozumiałam skąd mam to nieograniczone poczucie wolności i dlaczego pędziłam pod prąd z brawurową odwagą, drogo za to płacąc, a co i tak nie wyhamowało mnie nigdy... i nie będę już wymieniała wielu innych moich cech charakterystycznych dla Dzieci Indygo, bo jest tego multum, a kto mnie czyta uważnie i stale, wie więcej.
OK. Idę się dalej rozwijać ... .
Proszę nie przestawac pisac!
OdpowiedzUsuńJest Pani świetna w tym!:-)