AUTORYTETY

Dubito - ergo cogito, cogito - ergo sum. Wątpię - więc myślę, myślę - więc jestem. Swoje życie wspaniale przeżyłam bez AUTORYTETÓW! Nie uznawałam, nie uznaję, i to się nie zmieni. Podziwiam oczywiście cudowne mózgi, i to jak!, ale nie tak dalece żeby paraliżowały moje własne myślenie. I to jest clou tego co chcę Wam powiedzieć. Zasłanianie się autorytetami to branie zwolnienia od myślenia. Alberta Einsteina uznano za największy autorytet w dziedzinie fizyki, a niedawno jego teoria względności runęła w pył kwantowy. Co nie znaczy że przestałam go podziwiać i zachwycać jego niepowtarzalnym, fantastycznym mózgiem którego z taką gracją i ekstrawagancją używał. Nie zniknie mój zachwyt dla niego nawet jeśli wszystkie jego teorie runą, co raczej jest niemożliwe, ale ... kto wie? Są tacy którzy obalają autorytety bo ... MYŚLĄ. O wzorowaniu się na myśleniu innych, tych poślednich, nie będę sobie strzępiła języka.