Następny skok w nieznane - cz 20

Kierunek - wieś angielska

 

Londyński świat, który sobie zdążyłam zbudować mozolnie dzień po dniu, runął w sekundę.
Z totalnego ogłuszenia wyrwała mnie następnego dnia przyjaciółka Iskierka. Przyjechała wieczorem po pracy dowiedzieć się, dlaczego nie zadzwoniłam aby mnie mogła odebrać z Camden, po czym zniknęła na godzinę i wróciła ze swoim starym telefonem i nową kartą, wpisała swój numer i wręczyła mi informując, abym dzwoniła w każdej chwili.
Rozpoczęłam nowe, tym razem, z jednym numerem w milczącym telefonie i błyskawicznie topniejącymi resztkami pieniędzy, podczas gdy nic nie zarabiałam. 
W panice szukałam jakiegoś rozwiązania na natychmiastowe pieniądze. 
Bazar nie wchodził w rachubę bo tam tylko budowałam markę jak dotąd, zresztą nabawiłam się odrazy do tego miejsca do tego stopnia, że porozdawałam właściwie wszystkie swoje wyroby, aby nigdy tam nie wrócić.
W momencie, kiedy już brakowało mi na czynsz za mini pokoik, z odrętwienia które mnie nie opuszczało, wyrwała mnie nagła myśl jak się tymczasowo urządzić aby dostać i pokój i pieniądze w jednym. 

Postanowiłam zostać opiekunką! Wolałabym zajmować się kimś dorosłym, ale do tego potrzebne są tu papiery ukończonych kursów co najmniej, z udokumentowaną praktyką. 

Zaczęłam zatem szukać zdesperowanych rodziców z dzieckiem, i znów, wolałabym starsze, ale ogromne zapotrzebowanie jest do tych małych, a ja nie miałam czasu na wybrzydzanie, i tu potrzebne są papiery, ale czasami wystarczy praktyka, z tym że koniecznie na miejscu - swoją drogą ciekawe, mają mniejsze wymagania do dzieci niż do dorosłych.

Błyskawicznie spreparowałam więc z moimi przyjaciółmi dwa świadectwa pracy ; jedno od mojego młodego zaprzyjaźnionego małżeństwa z dzieckiem z którymi mieszkałam jeszcze drzwi w drzwi, a drugie od Iskierki która nie dość że nie ma dzieci to nie zamierza, ale tu jest taka zasada, że dzwonią na numer obowiązkowo podany na świadectwie aby sprawdzić wiarygodność, po drugiej stronie telefonu zatem może być każdy odpowiednio poinstruowany. 
Znalazłam w internetowych ogłoszeniach jeden dom z dzieckiem oczekującym na nianię niemalże natychmiast i zarzuciłam dalsze poszukiwania, choć mama okazała się Polką (tylko nie z Polakami – radzono mi), a miejsce na podlondyńskiej wsi, ale już wisiałam za tygodniowy czynsz .
Po obustronnej korespondencji i kilku telefonach, zainteresowana rodzina przyjechała razem z chłopczykiem ośmiomiesięcznym, który natychmiast przykleił się do mnie jak tylko posadzili go na moich kolanach, co było, jak się okazało ostatecznym testem który zdałam na szóstkę i nie wiem dlaczego, bo ja nie znoszę małych dzieci, a one zadziwiają mnie zawsze lgnąc do mnie wprost proporcjonalnie do mojej niechęci.
Tata odkleił małego ode mnie, zapakowali mnie do samochodu na pniu i znów wykonałam skok w zupełnie nieznane.
CDN 
Wszystkie odcinki: Smaki i Zapachy Emigracji

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kody numeryczne uzdrawiające

Jak zobaczyć swoją aurę 60 sekund