z przytupem No i nastał wyczekiwany poniedziałek, dzień mojej wyprowadzki. Musiałam jeszcze tylko odzyskać pieniądze. Popakowane walizki ukryłam pod łóżkiem tak że były niewidoczne. Zgodnie z planem, nie wyszłam o 7 rano do pracy. Czekałam. I tak jak się spodziewałam, już 10 minut po czasie Chinka dopadła moich zamkniętych drzwi, waląc i wrzeszcząc, dlaczego jeszcze nie zeszłam, dziecko głodne potrzebuje śniadania a ty sobie spisz?! Schodź natychmiast !!! Przez drzwi, spokojnie, poinformowałam ją, że nie zapłaciła mi za poprzedni tydzień i nie będę pracowała. To był szok, bo zamilkła kompletnie, zastanawiając się co z tym zrobić i najwyraźniej sprawiło jej trudność, bo zeszła naradzić się ze Szczuplutkim, co było już zupełnie niepojęte, bo nigdy nie brała jego zdania pod uwagę. Słyszałam z dołu podniesione glosy. Wyrzucała swoją frustrację moim absolutnie niespodziewanym zachowaniem, ale najwyraźniej udało mu się ją przekona...