Ale nie do końca Następnego dnia Chinka zachowywała się jakby nigdy nic. Krążyła wokół fotela do którego się zabrałam zaczynając od mierzenia i cięcia obiciówki w cudowne gęste kwiaty. Wybrałyśmy się też do najbliższej pasmanterii po nici i igłę specjalna. W drodze dopiero, z bólem w głosie, grzecznie, żachnęła się że nie chce tego łóżeczka w tym pokoju, bo przeznaczyła go na swój salonik - garderobę. Pewnie w nocy to wymyśliła, bo o niczym takim wcześniej nie słyszałam, ale nie zniknęły ciuchy z łóżeczka, dorzuciła nawet na stos te z wieszakami, nie miała więc ich gdzie upchnąć, choć w tym pokoiku stała szafa z wiecznie otwartymi drzwiami i widziałam, że mogła tam sporo dołożyć. - Do mnie nie wróci – oświadczyłam całkiem spokojnie - bo postawiłam teraz pod oknem biurko i jest mi znacznie wygodniej i luźniej. Dlaczego nie wstawisz do swojej sypialni? Dzidzia miałaby gdzie spać. - Mała śpi z nami i tak pozostanie. No tak, w sypialni stoi kołyska, w której dzi...