Wyprowadzka - rozdział 35

z przytupem


wiedźma opowiada

No i nastał wyczekiwany poniedziałek, dzień mojej wyprowadzki. 
Musiałam jeszcze tylko odzyskać pieniądze. Popakowane walizki ukryłam pod łóżkiem tak że były niewidoczne.
Zgodnie z planem, nie wyszłam o 7 rano do pracy. 
Czekałam. I tak jak się spodziewałam, już 10 minut po czasie Chinka dopadła moich zamkniętych drzwi, waląc i wrzeszcząc, dlaczego jeszcze nie zeszłam, dziecko głodne potrzebuje śniadania a ty sobie spisz?! Schodź natychmiast !!!
Przez drzwi, spokojnie, poinformowałam ją, że nie zapłaciła mi za poprzedni tydzień i nie będę pracowała. 
To był szok, bo zamilkła kompletnie, zastanawiając się co z tym zrobić i najwyraźniej sprawiło jej trudność, bo zeszła naradzić się ze Szczuplutkim, co było już zupełnie niepojęte, bo nigdy nie brała jego zdania pod uwagę. 
Słyszałam z dołu podniesione glosy. Wyrzucała swoją frustrację moim absolutnie niespodziewanym zachowaniem, ale najwyraźniej udało mu się ją przekonać że jestem na prawie, bo po półgodzinie zjawiła się ponownie pod moimi drzwiami, i bardzo grzecznie, bardzo, zapytała, czy mogę otworzyć i zając się przez 15 minut małą, a ona pójdzie po pieniądze do pobliskiego bankomatu. 
Wzięłam dziecko do swojego pokoju, nie zamierzając schodzić w ten straszliwy burdel.


I faktycznie, dokładnie w ustalone 15 minut była z powrotem z wypłatą którą rzuciła wściekle na biurko.
Nawet nie przypuszczałam, że aż tak szybko mi pójdzie. Wiedziałam że jej zależało i na tym właśnie jechałam, ale zależało bardziej na gnębieniu mnie niż przypuszczałam, a do tego musiałam być w pracy.
A teraz wracaj natychmiast do obowiązków – warknęła. Zacznij od śniadania, a potem sprzątanie, WSZYSTKIEGO! NA WYSOKI POŁYSK! - wrzasnęła wyrzucając ręce do góry w tryumfie i odwróciła się na pięcie wychodząc z mojego pokoju.
Wzięłam spokojnie małą i poszłam za nią. Siedziała już przy swoim komputerze. Umieściłam więc dziecko na jej kolanach, oświadczając, że już u niej nie pracuję. 
Jej kompletne osłupienie wykorzystałam na ewakuację do swojego pokoju, zamykając drzwi starannie na klucz, w które tłukła i szarpała już za chwilę z taką furią, że miałam naprawdę poważne wątpliwości czy wytrzymają. To co się działo, ściągnęło nawet na gorę Szczuplutkiego. 
Walczył z nią dość długo odciągając od drzwi, ona się wyrywała i dopadała ich z powrotem, aż wreszcie udało mu się zwlec ją na dół, gdzie jeszcze wrzeszczała, aż wreszcie ucichła. 
We względnym spokoju, względnym, bo ręce mi się trzęsły, z trudem zatem, odszukałam numer do mojego transportu, aby przyspieszyć przeprowadzkę i udało mi się przesunąć czas wyjazdu o 4 godziny wcześniej, czyli z osiemnastej na czternastą, a była dopiero 9 rano. 
Wyjść nie mogłam, bo Chinka była na dole, w bóg wie jakim stanie psychicznym. 
Usiadłam do laptopa, ale nic mi się nie kleiło, sama byłam w szoku. 
Położyłam się więc, usiłując zasnąć, ale nic z tego nie wyszło. 
Niespodziewanie, Chinka rozwiązała mi dylemat co zrobić z tymi godzinami do przeprowadzki, bo … wezwała na mnie policję.

Około dziesiątej, rozległo się pukanie do moich drzwi, ale inne, zdecydowane, lecz spokojne.
Kiedy zapytałam, o co chodzi, usłyszałam, proszę otworzyć madam, policja.
Otworzyłam, wszedł młody przystojny i od razu się zdziwił, widząc jedyny czysty pokój. 
Zamiast przejść do sprawy w której został wezwany, zapytał najpierw, co się stało w tym domu że tak wygląda? Wyjaśniłam, i to mu wystarczyło, bo nawet nie zapytał, dlaczego nie chcę pracować. Powiedział tylko, że w takim razie nie mogę tu zostać. Odpowiedziałam, że mam zamówiony transport na 2 pm dzisiaj. 
Uśmiechnął się i poprosił abym zeszła z nim na dół. Już na schodach, przyznałam się, że nie chcę tu czekać na przeprowadzkę, chcę iść po zakupy do nowego domu i wrócić tu tylko po walizki.
Na dole był jeszcze jeden policjant. Z kamienną twarzą stał, właściwie na jednej nodze w tym syfie. Przystojniaczek, powiadomił Chinkę, że teraz idę do miasta, a ona ma mi udostępnić możliwość wyprowadzki przed drugą, bo tak mam zamówiony transport. Gdyby były jakieś kłopoty, proszę dzwonić, dodał i … wręczył mi wizytówkę. Wyobrażacie sobie jej zdziwienie?
Pobiegłam szybko ubrać się, panowie jeszcze rozmawiali chwilę, wyszłam więc razem z nimi z domu.
Za drzwiami padło - O boże!- od obu naraz, promiennie się do nich uśmiechnęłam, a oni życzyli mi powodzenia i żebym koniecznie dzwoniła, gdyby coś.
Po powrocie, Szczuplutki pomógł mi znosić walizki, ale nie bez kłopotów, bo Chinka postanowiła sprawdzić, czy jej czegoś z domu nie wynoszę, aby mnie jeszcze upokorzyć, nie rezygnowała do końca i w czasie kiedy kierowca już pakował mnie do samochodu, zrobiłam coś, czego nigdy wcześniej nikomu nie zrobiłam, przekroczyłam dopuszczalne granice ... aby ją dobić? Nie, nie myślałam o tym. Samo wyszło. Nagle, bez zastanowienia. 
Robiliśmy właśnie niedźwiedzia ze Szczuplutkim na pożegnanie, on powiedział że będzie mu mnie brakowało i że jestem WIELKA. Chinka, widząc i słysząc to, wylała na mnie resztę żółci.
- Jesteś złą, złą, parszywą kobietą, bo się rozwodziłaś – wysyczała z całą mocą.
- No tak, w twoim wieku już raz byłam rozwiedziona. Ale żeby się rozwodzić, trzeba najpierw wychodzić za mąż, co tobie nie grozi, bo tylko skończony debil by się z tobą ożenił.

Powiedziałam coś takiego kobiecie, której największym marzeniem było wyjście za mąż, im szybciej tym lepiej, i to przy facecie za którego chciała wyjść, bo to by rozwiązało całkowicie jej problem z pobytem Anglii.  

Wszystkie odcinki

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kody numeryczne uzdrawiające

Jak zobaczyć swoją aurę 60 sekund