Smaki i zapachy emigracji - cz XV
Jak zwolniła mnie z pracy angielska kasa fiskalna
Miałam
sen z milionem identycznych bukietów
robionych na czas.
Raz tylko we śnie spadałam w przepaść –
przerażające, i to był
porównywalny sen.
Cierpiałam,
ale nie byłam moim zdaniem jeszcze gotowa do rozpoczęcia własnego
biznesu, choć warunki w UK są rewelacyjne, faaantaastyczneee!
Samozatrudnienie - Self
Employed
wiąże się z rejestracją nie później
niż po 3 miesiącach od rozpoczęcia działalności, co powoduje
automatyczne składki
ubezpieczeniowe w … śmiesznej
wysokości, i
bardzo poważnego nerwowego ataku śmiechu dostałam jak sobie
porównałam złodziejsko krwiopijcze składki ZUS w Polsce, a
mianowicie ponad 1000 zł. miesięcznie w roku pańskim 2001, kiedy nie wykazywałam
dochodów a straty, bo dokładałam jeszcze do biznesu a dzisiaj - niewiarygodne ale prawdziwe, to już 2375,40 zł i to jeden z głównych powodów mojej emigracji, plus parę innych.
Angielski ZUS czyli National Insurance to składka w wysokości 2,80 funty tygodniowo obecnie, bo nastąpiła bardzo poważna podwyżka o całe 0,05 od momentu o którym mówię czyli po kilku latach,
czyli do zaplaty12 £ miesięcznie w 2015!
Ja płacę nieco więcej, bo przekroczyłam
pewne progi, nawet nie pamiętam ile dokładnie, bo taki drobiazg
trudno nawet zauważyć w finansach.
Ale
wybiegłam za daleko, bo przecież jestem jeszcze w kwiaciarni.Wracam zatem do tematu.
Nie
czułam się jeszcze gotowa bo: nie miałam odpowiedniego zaplecza
finansowego aby przejść na swoje i kalkulowałam że potrzebuję
jeszcze 3-ch miesięcy dla uzupełnienia zaskórniaków, oraz nie miałam
wystarczającej ilości że się tak wyrażę towaru, czyli moich
czapek i szalików z którymi chciałam wyjść na wymarzony kultowy
bazar na Camden.
Ale … zwolnili mnie! Zaraz po tym śnie.
Byłam tak nieszczęśliwa w
pracy tego dnia, że popełniłam fatalny błąd.
Otóż wbiłam na
kasę fiskalną zakup za 65,00
£ tak jak to napisałam tu właśnie,
czyli po polsku,
a powinno było być 65.00 £. Ponieważ był przecinek zamiast
kropki, maszyna zrozumiała 65 tysięcy funtów,
bo przecinki oddzielają tysięczne w Anglii, o czym oczywiście
wiedziałam i jak dotąd nie myliłam się.
Przyjęłam właściwą
kwotę, trzasnęłam palcem zapłacone
i zdrętwiałam jak zobaczyłam co się
wydrukowało na taśmie.
Nikt tego nie zauważył, no nikt!
Do końca
dnia pracy kombinowałam, że się nie przyznam, w końcu dużo osób
pracuje … ale nie dałam rady, ni cholery. Zaraz po przebraniu się,
podeszłam do swojej liderki i powiedziałam co się stało.
Długo szukałyśmy tego błędu na kilometrach taśmy, ale znalazłam,
pokazałam, wyjaśniłam, ona wzięła w kółko długopisem te
tysiące, zapisując obok właściwą kwotę, podziękowała, a ja
wreszcie złapałam oddech - ufff.
Słowo, byłam z siebie dumna, a fakt, że
dwie godziny później
otrzymałam
telefon że mam nie przychodzić
do pracy, wcale tego nie zmienił, wręcz
przeciwnie, czuję się lepiej do dzisiaj.
Tym
oto sposobem, w przyspieszonym tempie, pozbyłam się koszmarnych
snów i zwrot życiowy który planowałam na później, musiałam wdrożyć
wcześniej. A to już inna bajka, o czym oczywiście napiszę.
Wszystkie odcinki TU
Wszystkie odcinki TU
Komentarze
Prześlij komentarz
Porozmawiajmy ...
Włączona weryfikacja obrazkowa bo spam mi się wdarł.