Smaki i zapachy emigracji - cz VIII

Praca w pięciogwiazdkowym hotelu

marriott pokoj
Dotarłam do Hotelu Marriott (godzina jazdy w jedna stronę) z ciekawością i nadzieją. Zostałam przywitana wylewnie, niemalże serdecznie i skierowana na błyskawiczny kurs sprzątania pokojów, gdzie okazało się, że … w ogóle nie umiem sprzątać, a wszystkie opinie o mnie jaka to ja jestem porządna i czysta mogę sobie wsadzić.

Każda z pokojówek ma cały wózek detergentów i szmat, i nie chodzi o samo sprzątanie, ale o sterylizację całej powierzchni do ostatniego zarazka. Każdy pokój jest czyszczony od sufitu po podłogę i świąteczne wielkie domowe sprzątanie przy tym to maluteńki pikuś.


marriott lazienka
To szorowanie w łazience wszystkiego i w każdym najmniejszym zakamarku z użyciem żrących substancji tak silnych, że trzeba chronić każdy milimetr skóry, to mycie okien, karniszy, wycieranie kurzu zewsząd, kompletna zmiana pościeli z posłaniem łózek według wymogów hotelu - wszystkich identycznie, wymiana ręczników i szlafroków, uzupełnianie barku i drobiazgów w szufladach i w łazience, odkurzanie, dokładanie lub zabieranie poduszek, koców, wieszaków, sprawdzanie działania lamp, telewizora, telefonu, sejfu … . I na to wszystko jest pół godziny na pokój! Taki regulamin.



Po czym przychodzi supervisor-ka i sprawdza czy nie ma plamki z wody na lustrze, jakiegoś mini włoska w muszli, czy kurzu na ramie obrazu … .










Zaczęłam jeździć na szmatach, w tym pięknym ubranku, z obłędem w oczach, w tempie kierowcy rajdowego Formuły 1, z półgodzinną przerwą na lunch, z której często nie korzystałyśmy, bo się nie wyrabiałyśmy z 15 pokojami przewidzianymi do sprzątnięcia w ciągu 7,5 godziny po odjęciu przerwy.
Jeśli nie wyrobiłyśmy normy, musiałyśmy zostawać po godzinach żeby zrobić wszystko.

To straszna praca, nie tylko z powodu narzuconego wściekłego tempa, ale i trzeszczącego kręgosłupa przy ścieleniu wielkich łóżek, przy przerzucaniu dwa razy w tygodniu materacy na drugą stronę, z powodu ganiania do składzików często odległych bo tylko po dwa na pietrze, z brudami i po czyste na zmianę, targaniu ze sobą pełnego wózka i hufera z obowiązkowym przyklejonym dla gości uśmiechem na twarzy, ciągłej obawy czy brygadzistka nie zawróci cię do poprawienia czegoś, bo to nagminne, a czas znika.

Chyba po raz pierwszy w życiu pogratulowałam sobie, że byłam zawsze Człowiekiem dla obsługi hotelowej, wtedy, kiedy podróżowałam po całym świecie z ostatnim byłym mężem i zatrzymywaliśmy się w pięciogwiazdkowych hotelach, bo on tak ma.
Wtedy absolutnie nie zdawałam sobie sprawy, jak strasznie ciężka i koszmarnie źle opłacana to praca, do kompletu wredna, bo goście ciągle składają skargi o jakieś duperele, drobiazgi, głupoty. Pogratulowałam sobie że nigdy nie byłam z tych roszczeniowych gości, kiedy znalazłam się dokładnie po drugiej stronie lustra.

Ciąg dalszy nastąpi ...

Wszystkie części - Smaki i Zapachy Emigracji

Komentarze

  1. Cudowny opis i jakze prawdziwego zycia! Dziewczyny jada oprocz tego ze na szmacie to jeszcze na tabletkach p/zapalnych i p/bolowych....

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie doszłam do tabletek bo przedtem uciekłam, ale tak jest.
    Dzieki za komentarz Maja
    Sedecznosci

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Porozmawiajmy ...
Włączona weryfikacja obrazkowa bo spam mi się wdarł.

Popularne posty z tego bloga

Kody numeryczne uzdrawiające

Jak zobaczyć swoją aurę 60 sekund