Rozwój osobisty – dygresje Wiedzmy
Postanowiłam napisać o czymś, co mnie naprawdę mocno niepokoi od dawna. Spotykam ludzi, według nich mocno zaangażowanych w rozwój osobisty, często wieloletnich rozwojowców, że się tak wyrażę, a więc można by podejrzewać, na wysokim poziomie i … i dostaję gęsiej skorki jak słucham co czasami wygłaszają. Nie wiem u jakich mistrzów się uczyli, z czego korzystali aby dojść do oświecenia, w jakich środowiskach dopieszczają swoje umysły, bo zdarza się tak – niestety dość często, ze stają się fanatykami z klapkami na oczach, brakiem tolerancji dla ''nieoświeconych''. Brzmią w moim odczuciu sekciarsko i pogardliwie dla zwykłych przejawów życia, trzymając się pazurami jedynie słusznej świetlanej drogi, bez możliwości ''rozgrzeszenia'' dla błądzących, zatracając kompletnie elastyczność i zrozumienie dla tej większości, bez której ich wspaniały rozwój byłby niemożliwy.
To jaki to jest samorozwój ja się pytam?
Niektórzy tak daleko wzlecieli, że stracili kontakt z rzeczywistością. Bujają się tam gdzie mieli dojść, ale zapomnieli o wymogu że trzeba też być tu i teraz, w pełnym szacunku i miłości dla całej reszty, nie bawiąc się w ezoteryczne moherowe berety.
Coś Wam kochani poszło nie tak. Trzeba to naprawić.
Komentarze
Prześlij komentarz
Porozmawiajmy ...
Włączona weryfikacja obrazkowa bo spam mi się wdarł.