Atrakcyjność to sztuka



Przede wszystkim od razu na początku zapomnijcie o wszechobecnym ciśnieniu na młodość i piękno zewnętrzne.
Jeśli nie potraficie tego, nie czytajcie tego artykułu dalej. Atrakcyjnym człowiekiem może być absolutnie każdy i w każdym wieku. Każdy z nas jest unikalny i wystarczy znaleźć sposób jak tę nasza wyjątkowość lansować. Nie może być żadnych przekłamań, trzeba być sobą. Udawanie kogoś innego, ubieranie się w pióra nie pasujące do nas to porażka. Nawet wybitny aktor nie może grac kogoś innego przez cale życie. Piękny wygląd zewnętrzny może być pomocny ale nie jest konieczny, bo z brzydoty można zrobić zaletę. Dobry wygląd, to taki, który pozostaje w pamięci i mieści się w tym brzydota w odpowiedniej oprawie. Świetnie oprawiona brzydota czy radosna starość (tak, radosna, mówię to z pozycji radosnej sześćdziesiątki) jest bardziej interesująca niż wyłącznie nieskazitelnie piękna, młoda osoba. Do oprawy naszego wyglądu należy przede wszystkim to jak korzystamy ze swojego mózgu, w jaki sposób rozmawiamy, w jaki sposób się zachowujemy, jak się ubieramy i jakich gadżetów używamy. Wszystko musi współgrać, pasować do naszej osobowości. Czym się zajmujemy jest mniej znaczące, ważne jest, żebyśmy robili to co robimy z pasja która będzie inspirowała innych. Istnieją na świecie mozgi, znam kilka takich, którym żadna oprawa nie jest potrzebna żeby być wybitnie atrakcyjnymi. Wystarczy, ze się odezwą i znika wygląd, wady, bo wchodzisz dzięki nim w tak fantastyczny, wyjątkowy świat że cala reszta przestaje być ważna. Pierwszy raz spotkałam się z takim mózgiem w liceum ogólnokształcącym. Nasz matematyk zachorował i na jego miejsce przyszedł w zastępstwie wykładowca z politechniki - Mamut (taki nadano mu pseudonim), człowiek który wyglądał jak jego pseudonim, człapał z pochylona za dużą głową na wąskim tułowiu osadzonym na potężnej miednicy z potężnymi udami. Wizualnie potwor! Byłam w szoku, ja estetka od urodzenia. Mój szok, przekształcił się w jeszcze większy szok, obłęd, zafascynowanie od razu od pierwszej lekcji z nim. Zabrał nas w świat matematyki w taki sposób, ze wszyscy bez wyjątku słuchaliśmy z zapartym tchem, ogłuszeni pięknem tej dziedziny. Zastępstwo się skończyło, a ja pozostałam w miłości do matematyki na zawsze. Ten profesor śnił mi się kilka razy erotycznie, trochę daleko od matematyki jakby, ale tak było i jest to dowód na to ze jego monstrualny wygląd przestał mieć dla mnie znaczenie, bo te sny były cudowne! Na zdjęciach zawsze wspaniale atrakcyjni: Beata Tyszkiewicz całowana przez Zbigniewa Wodeckiego, Barbra Streisand, Robert Redford, Albert Einstein

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kody numeryczne uzdrawiające

Jak zobaczyć swoją aurę 60 sekund